aaa4
Dołączył: 02 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 18:19, 11 Gru 2017 Temat postu: |
|
|
Tymczasem nastąpił niekontrolowany przeciek - zaczęły krążyć pogłoski o Basi, Ryśku i ich dziecku. Prawdopodobnie wiedziały o tym również władze uczelni. Do pokoju dziewczyny zaczął przychodzić Krzysztof - zaufany kapuś rektora, powszechnie znany aktywista i lizus. Za każdym razem, w sposób bardzo obcesowy, zadawał Basi niedyskretne pytania: co zrobiła z pieniędzmi ze stypendium, dlaczego nie kupuje dziecku niezbędnych rzeczy, dlaczego nie była u dziecka w ostatnią sobotę itp. Krzysztof uświadamiał dziewczynie, że ma ona na ATK - u jak najgorszą opinię i powinna być wdzięczna, jeśli pozwoli jej się dalej studiować. Basia czuła się zaszczuta i upodlona. Ze swojej udręki zwierzyła się jedynemu człowiekowi, manicure ursynow był jej wówczas życzliwy - księdzu Józefowi Sikorskiemu. Po jakimś czasie straciła z nim kontakt, gdyż przeniesiono go do Instytutu Papieskiego w Watykanie. Tenże młody duchowny wkurzył się nie na żarty, kiedy usłyszał o najściach „świętej inkwizycji” na bezbronną dziewczynę, obiecał jej pomóc. Ponieważ Krzysztof zapowiadał zawsze swoje następne odwiedziny, ksiądz Józef postanowił zaczekać na niego w pokoju Basi. Inkwizycja przyszła o wyznaczonej porze i zaczęła swoje zwykłe przesłuchanie. Jedno z ostatnich pytań dotyczyło „podejrzanego mężczyzny” siedzącego w kącie pokoju:
- Kim pan jest, co pan tutaj robi? - zaatakował już wprost kapłana.
Na te słowa Sikorski wstał cały czerwony z oburzenia. Powiedział, że - jest księdzem i jeszcze nigdy w życiu nie był świadkiem takiego chamstwa. Zrugał kapusia na czym świat stoi i praktycznie wyrzucił go za drzwi. Już więcej nie przyszedł. Później okazało się, iż wszystko to było zakrojone na pozbawienie Basi praw macierzyńskich.
O tym, że „związek” księdza Kalki z panną P. stał się tajemnicą poliszynela może świadczyć zabawny fakt z tego okresu Na uczelni zostało zorganizowane sympozjum homiletyczne, które prowadził Rysiek. Zrobiono tam kilka zdjęć. Na jednym z nich fotograf uwiecznił sławnego homiletę i stojącą nie opodal Basię. Zdjęcie wraz z innymi zawisło w gablocie na korytarzu, a jakiś wesołek pomiędzy „kochankami” namalował amorka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|